Śmierć - Michaił Kuzmin

Śmierć

Pamiętam dobrze drogę o świtaniu
Zarośla z obu stron, równina w dali ...
Nadmorska mgła gęstniała na zachodzie,
Za murem zorza ledwie czerwieniała.
Pamiętam także jeźdźca, jechał prędko,
Był blady, krew sączyła się przez szatę
I miła twarz surowo spoglądała...
Zszedł z konia, żeby więcej go nie dosiąść,
Oddał mi listy; coraz bardziej słabnąc:
"Śpiesz się, mój drogi, weź mojego konia.
Ten do Efezu doręcz, ten do Smirny,
Przeczytasz, dokąd inne. Spójrz: przez usta
Skore do pocałunków, śmierć przemyka.
Zabity mistrz, ja sam ledwie uszedłem.
Śpiesz się, mój miły (wciąż słabł, chyląc się
Ku mnie). Żegnaj, pozostaw mnie, bez obaw."
I po raz pierwszy mnie pocałowawszy,
Umarł... Na wschodzie właśnie wstało słońce.

Michaił Kuzmin
przełożył Zbigniew Dmitroca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz